Zielone wyjście dla wysypiska

W gazecie niezależna.pl został opublikowany wywiad z Leszkiem Świrskim, członkie stowarzyszenia ISEE. Zapraszamy do lektury.

W Polsce mamy niewykorzystane lokalizacje potencjalnej, stabilnej energii, której uzyskanie można stosunkowo szybko uruchomić. To składowiska odpadów komunalnych. Do tego ich niezagospodarowanie grozi poważnymi skutkami ekologicznymi. – Kwestia biogazu składowiskowego powinna być w kręgu zainteresowania resortów energii i środowiska – tłumaczy w rozmowie z „Codzienną” obywatel Wielkiej Brytanii i potomek żołnierza Armii Andersa, Leszek Świrski, autor i twórca pierwszej w Europie instalacji odgazowania składowiska z wykorzystaniem do celów gospodarczych, współtwórca rynku biogazu składowiskowego w Anglii i Europie, członek zarządu polskiego stowarzyszenia Inicjatywa Dla Środowiska, Energii i Elekromobilności.

Czym jest biogaz składowiskowy?

Biogaz ten, inaczej zwany wysypiskowym, powstaje w wyniku beztlenowej fermentacji związków organicznych na składowiskach odpadów komunalnych. Zaniechanie jego wykorzystania to marnotrawstwo. Brak skutecznych rozwiązań ograniczających jego emisję to również poważne zagrożenia dla środowiska naturalnego i ludzi.

Jak w Polsce traktowany jest biogaz?

W Polsce ten młody, powstający w bólach i bardzo mały sektor biogazu składowiskowego jest niestety w zapaści. Od 2012 r. cena zielonych certyfikatów uległa ogromnej przecenie o prawie 90 proc. i w efekcie certyfikat przestał spełniać funkcję pomocy publicznej. W nowym systemie aukcyjnym cena referencyjna dla źródeł OZE wykorzystujących biogaz składowiskowy w 2016 r. była najniższa ze wszystkich i skazywała ten sektor na likwidację. Istniejące instalacje upadają i przestają pełnić swoje funkcje gospodarcze i środowiskowe.

Dwa ministerstwa – energii i środowiska – powinny wspierać biogaz składowiskowy. Ministerstwo Energii, dlatego że są to odnawialne, stabilne i rozproszone źródła energii, a niewykorzystany potencjał szacuję na ponad 120 MW mocy wytwórczej. Ministerstwo Środowiska, dlatego że w Polsce składowiska odpadów są największym emitentem metanu do atmosfery zaraz po górnictwie. Instalacje biogazu składowiskowego są postulowane i oczekiwane przez lokalne społeczności jako skuteczna ochrona zdrowia i życia ludzi oraz środowiska. Bez tych instalacji biogaz ten migruje na duże odległości, akumuluje się w nieprzewidywalnych miejscach i stwarza zagrożenia pożarowe i wybuchowe.

Wprawdzie są dyrektywy unijne, które nakazują ograniczanie emisji biogazu składowiskowego oraz przetwarzanie i redukcję frakcji organicznej w odpadach, to jednak wysypiska pozostają dalej największym emitentem metanu po górnictwie, bo odpadów przybywa. Do wyposażenia w instalacje biogazu składowiskowego pozostało ok. 700 składowisk czynnych i zamkniętych i należy to zrobić jak najszybciej, aby ograniczyć emisje do atmosfery.

Biogaz składowiskowy to energia odnawialna, ale inna niż pozostałe. Na czym polega jego specyfika?

Inne źródła OZE są tworzone jako podstawowy biznes. Biogaz składowiskowy jako produkt uboczny składowania odpadów jest dla spółek komunalnych w Polsce źródłem różnych zagrożeń i problemów generującym koszty, a nie biznesem. Dzieje się tak ponieważ spółki żyją ze składowania odpadów i nie posiadają wiedzy i kompetencji w zakresie wysublimowanej dziedziny, jaką jest odgazowanie składowisk z wykorzystaniem energetycznym. Spółki komunalne nie są więc zainteresowane jego maksymalnym wykorzystaniem, a tylko spełnieniem wymogów prawa, do tego za jak najmniejszą cenę. W Polsce jest zaledwie 97 składowisk posiadających instalacje biogazu składowiskowego OZE. Pozostałe emitują go do atmosfery nie wytwarzając energii.

W Anglii są jednak spółki, których podstawową działalnością jest wykorzystanie metanu z wysypisk.

W Wielkiej Brytanii branżę biogazu składowiskowego stworzyły wyspecjalizowane w tej materii firmy. Pierwsza komercyjna instalacja w Europie powstała w Anglii w 1982 r. W Wielkiej Brytanii wszystkie składowiska odpadów posiadają takie instalacje, a łączna moc wytwarzanej energii elektrycznej wynosi ok. 630 MW. W Polsce to ledwie ponad 20 MW mocy wytwórczej. Uzbrajanie składowisk w te instalacje trwało w UK prawie 25 lat. Tak długi czas wdrażania wynikał z konieczności budowy od zera przepisów prawa, wiedzy i skutecznych technologii. W Anglii strona rządowa, stowarzyszenia branżowe i ośrodki naukowo-badawcze stworzyły standardy i wytyczne do zagospodarowania energetycznego biogazu składowiskowego. Kosztowało to Anglię wiele czasu i pieniędzy. Polska jest w o wiele lepszej sytuacji bo może wykorzystać ten dorobek, know-how i doświadczenie, współpracując z wyspecjalizowanymi w tej dziedzinie spółkami zagranicznymi. My nie mieliśmy żadnej pomocy. Wszystko tworzyliśmy od zera.

Czy dotychczasowe niewystarczające wsparcie ze strony państwa to jedyna bariera rozwoju tego rynku?

Pomoc publiczna w postaci certyfikatów zielonych wprowadzona w 2005 r. spowodowała wzrost zainteresowania instalacjami wykorzystującymi biogaz do celów energetycznych. Ich stabilna cena powodowała duży popyt. Wtedy w Polsce rynek wzrósł kilkadziesiąt razy. Teraz system zielonych certyfikatów jest wygaszany i w praktyce biogaz składowiskowy od dłuższego czasu nie otrzymuje pomocy publicznej. Jednak głównym czynnikiem skutecznego ograniczenia emisji metanu do atmosfery i wypełnienia misji ochrony środowiska jest wsparcie państwa. Bez pomocy publicznej nie jest to możliwe.

Następna sprawa to brak przepisów, wymagań i audytów instalacji biogazu składowiskowego. W Anglii, jak już wcześniej powiedziałem, stworzono w drodze najlepszych doświadczeń i praktyk standardy dla zagospodarowania energetycznego biogazu składowiskowego. W Polsce zakłady komunalne miast i gmin, nie mając wiedzy ani właściwej kompetencji, kupują niesprawdzone, nieefektywne instalacje, które nie spełniają żadnych standardów i często po pewnym czasie przestają działać. Instalacje te są sprzedawane przez dosłownie parę krajowych firm, które wykorzystują nie obwarowaną przepisami i niekontrolowaną niszę i oferują drogi bubel.

Pragnę zwrócić uwagę, że czas pomocy publicznej dla biogazu składowiskowego jest ustanowiony w Ustawie OZE tylko na 15 lat, tak jak dla wszystkich innych instalacji OZE. A tak się składa, że biogaz wytwarza się nie tylko w czynnych składowiskach, ale również i w tych zamkniętych przez kilkadziesiąt lat. 15 lat jest ok dla wszystkich technologii OZE, ale nie dla biogazu składowiskowego ze względu na fakt, że jego niekontrolowana i niesterowalna emisja trwa znacznie dłużej. Poza tym wraz z rosnącą ilością odpadów występuje potrzeba rozbudowy istniejących i budowa nowych instalacji. Te fakty powinny być wzięte pod uwagę przy rządowym wsparciu dla technologii biogazu składowiskowego, które, moim zdaniem, powinno trwać do końca jego emisji w danej lokalizacji.

Dlatego uważam, że w Polsce powinny zostać wprowadzone rozwiązania oparte na doświadczeniach z Anglii. Przychody spółek komunalnych powinny być związane z zagospodarowaniem energetycznym biogazu składowiskowego, co powinno zmniejszyć opłaty za wywóz śmieci dla obywateli. Teraz spółki te pobierają opłatę za utylizację biogazu składowiskowego w przyjmowanych odpadach i w ogromnej większości nie utylizują go tylko pozwalają na niekontrolowaną emisję do atmosfery.

System aukcyjny dla biogazu składowiskowego zawiera szereg nieprawidłowości, których w Anglii nie ma. Np. kary finansowe w postaci zwrotu pomocy publicznej w przypadku niewywiązania się z wieloletnich prognoz produkcji energii elektrycznej, którą wytwórca musi zadeklarować operatorowi energetycznemu. Takie podejście do biogazu składowiskowego, który powstaje samoistnie w masie odpadów w procesie niekontrolowanym i niesterowalnym przez człowieka i nie dającym się przewidzieć precyzyjnie w funkcji czasu, skutecznie odstraszy inwestorów od realizacji projektów.

Drugim takim przykładem może być konieczność odliczenia pomocy publicznej, jaką już uzyskały istniejące instalacje od ceny referencyjnej przy przejściu tej instalacji z systemu zielonych certyfikatów do nowego systemu aukcji. Tutaj trzeba zwrócić uwagę na fakt, że decyzje inwestorów o realizacji projektów biogazu składowiskowego podejmowano w sytuacji, gdy pomoc publiczna utrzymywała się na poziomie od 450 do 500 zł/MWh i była zdecydowanie wyższa niż cena referencyjna w 2016 r. tj. 305 zł/MWh, czy też aktualnie proponowana 405 zł/MWh. Przy takich cenach i bez odejmowania pomocy publicznej te już istniejące instalacje nigdy by nie powstały. Można odnieść wrażenie, że w Polsce Ministerstwo Środowiska nie chce ograniczać emisji metanu do atmosfery i nie zamierza promować i rozwijać tego typu instalacji proekologicznych.

Ale podwyższanie cen referencyjnych skutkuje wzrostem opłat za energię.

Ministerstwo Energii słusznie wspomina, że podwyższanie ceny referencyjnej wpływa na koszty, ale przecież sektor biogazu składowiskowego to z jednej strony niezmiernie mały, niszowy rynek o mocy maksymalnie 200 MW, który z punktu krajowego systemu energetycznego stanowi ułamek procenta. A inwestycja nawet w tak małą moc do 200 MW to zawsze realna pomoc w wykonaniu celu OZE w 2020 r. Z drugiej jednak strony pomoc publiczna dla instalacji biogazu składowiskowego to pomoc dla samorządów miast i gmin w wypełnianiu misji ochrony środowiska, zdrowia i życia lokalnych społeczności, to likwidacja konfliktów społecznych.

Uważam, że obydwa ministerstwa powinny skutecznie wspierać i promować instalacje biogazu składowiskowego, a szczególnie w instalacjach hybrydowych, jak i klastrach energetycznych. Każda droga ograniczająca emisję metanu powinna być skutecznie dofinansowana i wspierana ustawowo. Musimy mieć ciągle na uwadze fakt, że instalacje biogazu składowiskowego to ważne ogniwa bezpieczeństwa środowiskowego, ograniczające emisję metanu. Wybór jest prosty albo energia i czyste środowisko, albo smród, pożary i wstyd przed Europą.